Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skać nawet tego, aby się nie wałęsał po ulicach w kardynalskim kapeluszu i w purpurze, ku zgorszeniu i rozpaczy kolegów. Dożył przeszło stu lat, i ten dziurawy worek był przyczyną, że rządna Marysieńka wciąż była na stare lata w kłopotach finansowych.
Niechże ten finał wytłumaczy Ludwika XIV, że wolał ryzykować stratę jednego sojusznika, zmiażdżenie drugiego, ruinę swojej polityki, niż mieć taką figurę pośród swoich książąt i parów. Może przesadzał, może przeceniał wartość tych książąt i parów, których miał; ale podziwiajmy stałość, jaką okazał w tym złudzeniu. A z drugiej strony podziwiajmy wytrwałość Marysieńki w przeprowadzaniu swoich zachceń. Ostatecznie, trudniej jej było zrobić tego papę kardynałem, niż Sobieskiemu pobić Turków, do czego był przyzwyczajony. Toteż to jest prawdziwe uwieńczenie owej „arquienady“, której odsiecz Wiednia będzie poniekąd wspaniałym epizodem.