Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

giem przeciw swej ojczyźnie, potem znowu jej najdzielniejszy puklerz, pyszny, chciwy, drapieżny, okrutny, ryzykant szafujący krwią swoich i cudzych żołnierzy, wieszający bez pardonu spokojnych mieszczan, kiedy się uskarżali na ciężką rękę jego „kmicicowej kompanii“, to był we Francji typ najbardziej zbliżony do polskich junaków. Starcie tego niepohamowanego temperamentu na tronie polskim — w razie gdyby go dostał — z wolnościami szlacheckimi, to byłaby ładna rozgrywka! Trzecim wreszcie możliwym kandydatem — mimo że nie zgłaszał tej kandydatury i nie myślał o niej wówczas — był sam Sobieski. Historycy mają mu za złe, że ten przyszły król o cztery lata wcześniej nie sięgnął po władzę lub koronę, oszczędzając Polsce kilku najboleśniejszych, najbrzydszych lat, utraty Kamieńca, własnego swego udziału w intrygach rokoszan. Ale czy mógł? To wielkie pytanie. Popularny przez chwilę był, zapewne, ale czy nie straciłby tej popularności od razu, gdyby uczynił zamach na złotą wolność? Sobieski dyktatorem? Zjednoczyłby może wszystkich przeciw sobie. A królem? Za wielki był jeszcze przedział między szlachcicem a tronem, za głęboko zakorzeniony przesąd uświęconej krwi królewskiej. Faktem jest, że nikt Sobieskiego nie wysunął, że nawet gdy szukano „Piasta“, wołano Wiśniowieckiego. Dlatego, że ten golec bez talentu lepiej się nadawał na symbol woli szlacheckiego ludu. Być może. Ale zarazem grało z pewnością rolę i to, że jednak to było książątko, że był skoligacony z domami panującymi, że wreszcie mógł się ożenić z arcyksiężniczką, gdy Sobieski obciążony był swoim dalekim od kró-