Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

blanc signé, który z własną pieczęcią posłał żonie, nic dziwnego że Sobieski się wymyka, że się uchyla od wszelkiej decyzji w kraju i czeka jej powrotu. Czeka tego powrotu i z innych przyczyn; ciągły jego stan, który znamy już z jego listów, mąci mu po prostu zimną krew; o ile mógł w nim — przez sublimację energii miłosnej — pobić Tatarów, nie podobna mu zdobyć się na głowę w radzie. Lamenty i rozpacze, że tyle czasu traci bez jej miłości, zapełniają jego listy: „a jeszczem był jak na złość niesłychanie zdrowym“ — dodaje naiwnie.
W tym stanie ducha, woli decyzję przerzucić na żonę. Posyła swój podpis in blanco, zrobi wszystko czego Francja zażąda, ale niech król francuski zdeklaruje się, co chce uczynić dla Sobieskiego. „L’argent sur tout, car ce sont des choses portatives. Gdzie kto chce, tam z nim osieść może, i zażyć jako chce“. Jeszcze raz powtarza w liście z końca kwietnia r. 1668, że pieniądze grunt, a majętność baton, duc, pair, cordon bleu, wszystko to piękne, ale to jest nic dla niego, który jest cale zrujnowany na wszystkim, i na humorze i na zdrowiu i en biens: rad by gdzie w kącie ostatek dni przesiedział, żeby o nim ludzie nie wiedzieli...
Kiedy się zważy drogę jaka się przed Sobieskim dopiero otwierała, zwierzenia te mają swój rozkoszny smak. Jest coś z artysty w tym wielkim żołnierzu, z jego depresjami, z jego okresową nieświadomością samego siebie i swoich przeznaczeń.