Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cji blisko od roku: widzieliśmy, do jakiego stanu rozłąka i wierność doprowadziły hetmana. Widzi świat przez pryzmat swojej namiętności; załatwić rachunki z krajem i pośpieszyć za nią, to jego jedyne pragnienie. A Marysieńka na odległość zupełnie nie orientuje się w sytuacji, nie domyśla się olbrzymich szans, jakie świeże zwycięstwo dało jej mężowi w ręce. W tych najbardziej decydujących momentach ona molestuje go, aby... przyjechał na zimę do Paryża. „Mnie niepodobna biegać tam na zimę, a tu się na lato wracać“ — odpisuje w końcu, zniecierpliwiony tą damską koncepcją sezonowego hetmana. „Na jedno się zresolwować trzeba: albo wszystko już tu porzucić, albo tam być nie myślić“.
I w istocie zresolwował się już, aby — tu wszystko porzucić. Bohater, który dopiero co nadstawiał piersi za ojczyznę, równocześnie podpisuje formalne „blanc signé“ i przesyła żonie do Paryża, iżby za niego traktowała o cenę i warunki przesiedlenia, w zamian za poparcie dowolnego kandydata. Zabawne jest, że ona, otrzymawszy ten podpis in blanco na handlowanie losami Polski, uspokaja go naiwnie, że ona na nic innego tego blanc signé nie użyje. A on posyłając na jej żądanie drugi blanc signé z pieczęcią (bo tamten był tylko z cyfrą), oświadcza jej, że to mu z dziwu wyjść nie może, że ona pisze coraz, że nie zażyje na co innego: „jakobym się ja tego obawiać miał, albo nie wierzyć Wć sercu mojemu“. Od dawna zresztą decyzję we wszystkich sprawach kraju złożył w jej ręce i związał się z jej kombinacjami. We wrześniu jeszcze r. 1667, z obozu w Podhajcach, donosząc jej o bliskiej elekcji i rozważając osobę przyszłe-