Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ta podróż zmieni się we wjazd tryumfalny, gotuje się, mimo iż szarpnięty spustoszeniem majątków, wystąpić szczególnie wspaniale.
Powody do tej podróży miał rozmaite. Sprawy bliskiej elekcji, bo abdykacja króla Jana Kazimierza była już postanowiona; zabiegi o rekompensatę poniesionych strat; i wreszcie trzecią przyczyną była specjalna prośba króla, aby Sobieski na sejm „przyjeżdżał kupą“ i powagą swoją chronił ambasadora francuskiego Bonzy, którego rozjuszona szlachta chce zabić, o ile nie wyjedzie. Nie tylko jego intrygi polityczne rozjuszyły szlachtę; krążyły o tym zbyt młodym biskupie paszkwile, że w Polsce siedzi dla dwóch rzeczy: „dla elekcji i żeby mężom rogi przyprawował“. Wymieniają damy, które wychodząc od niego po północy, dukaty w fartuszkach wynoszą; jako — pisze żonie Sobieski — przez żony mężów oszukiwał, które w łóżkach panów swych zwodziły, i owo zgoła sromota słuchać, nie tylko pisać, a wszystko to w głos, publice, jeden po drugim w poselskiej izbie. Nie podobna inaczej, tylko albo że się sejm rozerwie, albo że wyjechać będzie musiał nieborak.
Pikanterią tego epizodu jest że nazwisko Bonzy’ego fama łączyła również z osobą Marysieńki, która — w co wierzą niektórzy historycy, powodując tym cnotliwe oburzenie innych — przed wyjazdem do Paryża miała się wdać w miłostkę z dwornym ambasadorem, głównie co prawda po to, aby go odciągnąć od znienawidzonej przez nią a wszechmocnej na dworze i w sercu Jana Kazimierza pani Denhoffowej. Złośliwie gadania o tym doszły do Sobieskiego; podrażniony, zakomunikował je żonie, a gdy Marysień-