Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a Caillet, agent Kondeusza, potwierdził ujemne wrażenia nowego posła. Sobieski wydał mu się człowiekiem „niedbałym, więcej troszczącym się o swoje przyjemności niż ambitnym i chciwym wywyższenia“ — w czym ocenił psychikę ówczesnego Sobieskiego dość trafnie. Des Noyers, sekretarz królowej, dodawał do tej charakterystyki: „Niezdecydowany, z odcieniem republikanizmu, dbający o sympatie szlachty i przypodobanie się jej“. Też niegłupio. Nie był to, zdaniem francuskich dyplomatów, człowiek nadający się do przeciwstawienia Lubomirskiemu. Co do zdolności wojskowych, opinia p. des Noyers w liście do Kondeusza brzmi: „Odważny, ale bez żadnej nauki wojskowej. Wiedza żadna, sługiwał tylko w Polsce“. Toteż nowy ambasador sprzeciwił się użyciu Sobieskiego do tak wysokich zadań. Nie wierzył też w bezwzględność jego oddania. Miał inny plan: oznajmiał, że sam Kondeusz na czele czterech tysięcy Szwedów pociągnie przez Gdańsk do Polski. Królowa, zachwiana, pyta się swoim zwyczajem astrologów; nie radzą tego roku wszczynać kroków przeciw Lubomirskiemu... Maria Ludwika zamierza wdać się w układy z Lubomirskim, którego skazanie niedawno wymusiła na trybunale sejmowym; gotowa jest zwrócić mu godności, które dopiero co narzuciła Sobieskiemu. Można zrozumieć, że im bardziej Sobieski ociągał się z przyjęciem szarż, tym bardziej krew w nim zagrała na tak lekkie traktowanie jego osoby. Czy chcą go wydać na pośmiewisko kraju! Przyszło do gwałtownej sceny między nim a biskupem-ambasadorem; Sobieski tupał nogami na biskupa w obecności królowej. Widzę tę scenę!