Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nieuczesana, bez wstążek, bez muszki; nie dbam o to aby się podobać komukolwiek“.
Znowuż francuskie vous — niepodobne do oddania — to nie jest jeszcze polskie „ty“; ale poufnego jego odcienia nie podobna by wyrazić żadnym „waszmość panem“.
Pomijam w tym zwięzłym rozdziale o nowych konfiturach wszystko to co w nich się pokrywa z dotychczasowymi poglądami na ów stosunek; podkreślam jedynie to co te poglądy nieco modyfikuje. Otóż nigdzie w dotychczas ogłoszonych listach nie występuje Marysieńka tak wyraźnie w roli zakochanej; raczej bywa oględna, oszczędna w słowach, bardziej prowokująca uczucia, niż objawiająca je sama; natomiast w tych nieznanych listach raz po raz spływają z jej pióra zaklęcia bardzo gorące, bardzo bezpośrednie. W owych czasach, kiedy bezpieczeństwo poczty było tak wątpliwe, list był listowi nierówny, swoboda wynurzeń zależna była od tego jaką drogą list się posyłało, stąd częste odmiany tonu. W jednym z listów Marysieńka wyraźnie pisze, że usiłują przejmować jej pocztę.
Zdaje się, że po okresie w którym traktował tę przyjaźń dość lekko, Sobieski daje się całkowicie zagarnąć rosnącemu uczuciu. Może umacnia się ono właśnie w tych burzach, w tych wzajemnych wyrzutach i nieporozumieniach. Odtąd już wciąż jest mowa o sposobach widzenia się, bodaj przelotnego, z zachowaniem towarzyskich pozorów. W tym celu nieodzowne jest zbliżyć kochanka z mężem; toteż pani Zamoyska wpada na heroiczny pomysł; pisze Sobieskiemu, aby koniecznie był w Warszawie kiedy la