Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

upraszczany i naciągany na wszystkie sposoby, traci on — dla ogółu przynajmniej — swą wieloplanowość, swoją głębię i bezpośredniość, które go czynią kopalnią niespodzianek i zagadek. Stał się raczej sztandarem niż człowiekiem. Otóż, dzięki niezmiernej uprzejmości dyrektora Bibljoteki Krasińskich, p. Jana Muszkowskiego, któremu pozwalam sobie na tem miejscu złożyć serdeczne podziękowanie, dostałem w ręce pewne dokumenty, rzucające, mojem zdaniem, nowe światło na całą epokę życia Mickiewicza, jak również na osobliwy stosunek oficjalnej nauki do naszego największego poety. I z rozmów jakie miałem w tym przedmiocie, z listów jakie otrzymałem, zyskałem przeświadczenie, że istnieją u nas dwie wiedze: jedna urzędowa, druga prywatna, przekazywana sobie między fachowcami na ucho. Powie ktoś, że nie każdy szczegół życia wielkiego człowieka jest równie ważny i równie potrzebny; zapewne, ale w decyzji o tem muszą rozstrzygać względy istotne. Nie może historja literatury zmieniać się w hagiografję. A i ta hagiografja też bywa ciasno pojęta: czyż nie największym tytułem chwały św. Augustyna są własne jego Wyznania? W życiu wielkiego człowieka najpodnioślejszem widowiskiem jest ciągły dramat jego życia, nie zaś sztucznie przez zbyt cnotliwych biografów stworzona harmonja. Pod tym względem panowały u nas — zapewne wskutek nieszczęsnych warunków naszego bytu narodowego — dziwne pojęcia. Nie dalej jak wczoraj, opowiadał mi bardzo poważny uczony następujący fakt. Ksiądz Kalinka zamierzył swego czasu napisać monografję Kościuszki. W pewnym momencie swoich badań, przerwał je i od-