Przejdź do zawartości

Strona:PL Szymanowski - Wychowawcza rola kultury muzycznej.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

idealistyczny, iż prawdziwie wielka sztuka jest prywatną sprawą indywidualnego talentu, a więc w pewnej mierze szczęśliwym przypadkiem, postaram się w następstwie znaleźć nieodparte ― zdaniem mojem ― argumenty.
Na wstępie muszę zaznaczyć, iż pomimo szczupłego stosunkowo naszego dorobku na tem polu, mało kto ma tyle obowiązków wdzięczności w stosunku do własnej muzyki, jak właśnie społeczeństwo polskie. Wystarczy tu wspomnieć jedno tylko wielkie imię: Fryderyk Chopin.
Istotnie, w tym jednym chyba przypadku możnaby ― być może ― mówić o nieoczekiwanej, łaskawej inwestycji jakiejś siły wyższej, bowiem wzrósł On nagle, jak fantastyczny, niewysłowionej piękności kwiat na szarym, beznadziejnym ugorze naszego ówczesnego życia. Był on istotnym darem niebios, zesłanym nam w najcięższej godzinie niedoli. Wziął na swe wątłe barki olbrzymi trud stworzenia muzyki polskiej i wypełnił go sam, własnemi rękoma, nie odziedziczył bowiem nic po nikim, wzrósł w próżni i tak do dziś dnia pozostał, jako wyniosła, samotna kolumna.
Jest istotnie coś czarodziejskiego w tym fakcie, iż zjawił się on nagle, w chwili, gdy był nam historycznie najbardziej potrzebny. Bowiem ― brzmi to być może paradoksalnie ― właśnie o jego politycznej roli chcę tu mówić: zdala od kraju, skazany na dozgonne przebywanie w obcem, chociaż ― na szczęście ―