Strona:PL Szopka. Wiersz Or-Ota.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A gdy bies mi spojrzy w ślepie
I w górę uniesie,
Do księżyca się uczepię:
Żegnaj, panie biesie!
Choć się z piekła ćma ich zleci,
Obetnę im noski,
Czas, kogutku na waszeci,
Wiwat, pan Twardowski!




SZEWC.


Szewc warszawski, miły bracie,
To nie partacz kiepski,
Siedzi sobie przy warsztacie
Wesoły i łebski.
Tak się zwija jakby fryga,
Choć praca niełatwa,
Jeno w ręku szydło miga,
Jeno skrzypi dratwa.
Szewckiej cnoty, mocium panie,
Nie trzeba dowodzić,
Bo nikt przecie w żadnym stanie
Nie rad boso chodzić.
Dobra kurtka i sukmana.
I kapelusz suty,