Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/695

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
II.
DOKOŃCZENIE LISTU.

Nie mogę ci wyrazić, drogi przyjacielu, ile mnie uszczęśliwiła i zarazem zasmuciła ojcowska uprzejmość księcia, jego względy, dobroć, wezwanie, abyśmy etykietalne tytuły zamienili na familijnie, to wszystko pobudzało mnie do najwyższej wdzięczności, ale tym więcej wyrzucałem sobie nieszczęsną miłość, która nie mogła, nie powinna była być pochwalaną przez księcia Rudolfa.
Dałem sobie słowo (i dotrzymałem), nie uczynić najmniejszej wzmianki wobec kuzynki o mojej miłości, lękałem się jednak, żeby moje wzruszenie, moje oczy mnie nie zdradziły. Uczucie to wszakże, lubo milczące, tajemne, już mi się zdawało występkiem.
Przypomniawszy sobie portret, spodziewałem się, że księżniczka Amelja będzie podobnież nieco zakłopotana jak i ja, i nie omyliłem się, pamiętam pierwszą rozmowę naszą.
— Co za szkoda, że tak mało jestem podobny do moralnego portretu, skreślanego przez księcia, jak i do pazia z szesnastego wieku!
— Mylisz się, kuzynie, — przerwała z miłą prostotą — podczas koncertu spojrzałam w tą stronę, gdzieś stał i natychmiast poznałam, chociaż inny na sobie masz ubiór.