Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/661

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jej 40.000 franków posagu, nie chciała jednak, na co i Germain się zgodził, zmieniać stroju gryzetki na poważniejszy kapelusz.
Pani George napawała się widokiem syna i synowej.
Ludwika Morel, po dokładnem śledztwie uznana za niewinną, została uwolnioną; nadobna jej twarz, wyrażała słodką, smutną rezygnację. Dzięki dobrodziejstwom Rudolfa, i matka Ludwiki, towarzysząca jej teraz, odzyskała zdrowie.
Pani George oświadczyła odźwiernemu, stojącemu przy wejściu do Bicetre, że główny lekarz zakładu wezwał ją, aby przybyła przed południem ze wszystkimi znajomymi; wpuszczono ich zatem na wielki dziedziniec, wysadzony drzewami. Pani George, opierając się na ręku syna, poszła naprzód, za nią szła Rigoletta z Ludwiką.
— Jakżem rada, że cię widzę, droga Ludwiko! — rzekła gryzetka.
— Ach! panno Rigoletto, jakże dobre masz serce!...
— Przedewszystkiem, kochana Ludwiko, trzeba ci wiedzieć, że już nie jestem panną Rigolettą, ale panią Germain.
— Słyszałam, że wyszłaś za mąż...
— Wszelako bezwątpienia niewiadomo ci, — przerwała znowu pani Germain, — że wyszłam za mąż dzięki tej osobie, która była nas wszystkich dobroczyńcą, twoim, twojej rodziny, moim, Germaina, jego matki!
— Pana Rudolfa. O! błogosławimy go codzień. Adwokat odwiedzał mnie i powiedział mi, że dzięki panu Rudolfowi, notarjusz Ferrand, aby nagrodzić swoje okrucieństwa, zapewnił pensję dożywotnią mnie i mojemu biednemu ojcu. Nieszczęśliwy! ciągle tu jeszcze zostaje, ale podobno ma się lepiej.
— I dziś z nami wróci do Paryża, jeżeli nadzieje godnego lekarza sprawdzą się.
— Dałby to Bóg!
— Pewna jestem, że go ze sobą zabierzemy. Doktór