Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/608

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sobą, ale w takiej chwili, kiedy idzie dla ciebie o szczęście albo o śmierć, bo powiadam ci raz jeszcze, chybiona nadzieja cię zabije.
— Czemu się tak dziwisz? Dotąd, czyliż nie wiesz? nic nie wzruszyło serca, nic, prócz nadziei zostać udzielną księżną. Teraz odejdź, słyszę Rudolfa, odejdź! — powtórzyła tak rozkazującym tonem, że brat nie śmiał się opierać.
Zaledwie Tom wyszedł bocznemi drzwiami, gdy ukazał się Rudolf. W oku jego, kiedy przestępował próg, malowała się litość, ale, gdy ujrzał Sarę, siedzącą, prawie wystrojoną, cofnął się zdziwiony z ponurem niedowierzaniem. Hrabina, odgadując myśl jego, rzekła mu tonem słodkim i słabym:
— Książę sądzisz, że mnie znajdziesz umierającą, przyszedłeś żegnać się ze mną.
— Ostatnią wolę umierających zawsze poczytywałem za świętą, ale tu widzę niegodny podstęp.
— Uspokój się, książę, — odpowiedziała Sara, — nie zwiodłam cię; podobno mam przed sobą już tylko kilka godzin życia, chciałam ci oszczędzić ponurego widoku, co zwykle otacza konających, chciałam umrzeć tak ubrana, jak byłam przy pierwszem naszem spotkaniu. Niestety! po dziesięciu łatach rozłąki, widzę cię nareszcie. Dzięki ci, o dzięki! Ale i książę nawzajem dziękuj Bogu, iż cię natchnął myślą wysłuchania ostatniej mojej prośby; gdybyś jej odmówił, zaniosłabym ze sobą do grobu tajemnicę, która będzie radością, szczęściem twego życia.
— Cóż to znaczy? — zapytał książę zdziwiony.
— Tak jest, Rudolfie, gdybyś nie przyszedł, ta tajemnica byłaby moją zemstą, a może nie, nie miałabym dosyć odwagi, żeby cię tak ukarać! Chociaż wiele przez ciebie cierpiałam, podzieliłabym jednak z tobą to ostatnie szczęście, którem cieszyć się będziesz długo, dłużej ode mnie. Rudolfie! córka nasza... żyje! Nasza córka!