Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/598

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wego niedostatku, kiedy dla koniecznego wypoczynku po zbytecznej pracy, dla pielęgnowania chorej żony lub dziecka, dla przeniesienia się na nowe mieszkanie, dzień, dwa, lub więcej robotnik pozbawiony jest codziennego zarobku. Pragnąc, ile możności, pomóc ubogim braciom, fundator przeznacza 25.000 franków rocznego dochodu na pożyczki, mające być udzielane na zastawy; każda pojedyńcza pożyczka nie będzie przewyższać sumy 10 franków. Pożyczający nie będą opłacać ani procentów, ani żadnych kasztów; winni tylko złożyć świadectwo dobrego prowadzenia się. Administracja Banku znajdować się będzie przy ul. Temple, pod Nr. 17, w domu umyślnie na ten cel kupionym, w samym środku tego ludnego okręgu miasta. Na koszta i utrzymanie administracji przeznacza się 100.000 franków rocznie. Dyrektorem dożywotnim Banku będzie...
Polidori, przerwał notarjuszowi i rzekł do księdza:
— Wybór dyrektora przekona pana, jak nasz Jakób umie wynagradzać krzywdę, której mimowolnie się dopuścił. Wiadomo panu, że przez omyłkę oskarżył kasjera swojego o zabranie sumy, która się potem znalazła. Otóż temu kasjerowi, poczciwemu człowiekowi, nazwiskiem Germain, Jakób oddaje dożywotnie dyrektorstwo banku z pensją 4.000 franków. Wszak to z jego strony bardzo pięknie, szlachetnie?
— Poświęcić cały swój majątek na tak dobroczynne cele! ach! to czyn rzadkiej cnoty!
— Przeszło miljon! — zawołał Polidori — przeszło miljon majątku, zebranego oszczędnością, pracą i nieskazitelną prawością! A jednak znaleźli się nędznicy, co go obwiniali o sknerstwo.
— Odpowiedziałbym im, — zawołał ksiądz, — odpowiedziałbym potwarcom: Piętnaście lat żył jak nędzarz, żeby mógł potem świetnie wesprzeć nędzarzy!
— Jakóbie — rzekł Polidori, trącając lekko notarjusza, doczytaj do końca.