Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/513

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że pani Seraphin jeżdziła z jakąś krewną na wieś na spacer i obie przypadkowo utonęły.
— Utonęły! jeździły na spacer ma wieś, w zimie! — powtórzył Rudolf zdziwiony.
— Tak jest, panie. Wszelako Ferrand kazał nas zawołać, a popatrzywszy na Cecylję, zaraz zgodził ją do służby.
— Dobrze, moja pani Pipelet; oto masz nagrodę, jaką ci obiecałem za załatwienie tego interesu.
— Zaczekaj pan do jutra; może dziś wieczorem, kiedy Cecylję do niego odprowadzę, Ferrand cofnie słowo.
— Nie, nie cofnie; gdzie ona teraz jest?
— Stosownie do rozkazu pańskiego, siedzi w pokojach majora, cicho jak baranek.
Żałosny jęk Alfreda przerwał rozmowę.
— No, jakże się masz? — spytała go żona.
— Ach! — westchnął Alfred. — Stałem się pośmiewiskiem! Moje nazwisko na ścianach Paryża czytać można obok nazwiska tego nędznika.
— Pan Rudolf już wie o tem — przerwała odźwierna — ale powiedz mu, co wczoraj cię spotkało.
— Nie wiem, czy mi sił starczy — rzekł Alfred żałosnym tonem. — Pomięszanie i wstydliwość powstrzymują mnie. Małżonka moja wyszła była z domu; siedziałem przy warsztacie, smutny, zadumamy, gdy wtem otwierają się drzwi, wchodzi niewiasta, za nią druga, obie owinięte w długie płaszcze z kapturami, płaszczie spadają...
— Gadaj śmiało! — zawołała pani Pipelet.
— Zrzuciły płaszcze z siebie — mówił dalej Alfred — i cóż widzę? Dwie syreny, czy nimfy; zamiast sukien, miały tuniki z kwiatów.
— O paskudnice! — krzyknęła Anastazja.
— Zuchwałość tych bezwtstydnic przejęła mnie zgrozą — dodał Alfred z dziewiczem oburzeniem, — tańcząc, podchodzą, obejmują mnie.
— Obejmować człowieka w starszym wieku, żonatego! wszetecznice! O, gdybym ja tu była, z drapaką!