Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pani Fermont zmienionym głosem, wskazując na list. Dwa razy drżącą rękę zbliżyła do pieczątki, żeby ją oderwać i dwa razy znowu ją cofnęła. Bo któż opisze okropne męki, jakich doświadczają ci, którym, jak baronowej, list zwiastuje albo nadzieję, albo rozpacz?
— A jeżeli, mamo, list ten zawiera obietnicę pomocy? jeżeli ta kartka papieru zawiera w sobie słowa pociechy, które nas uspokoją co do przyszłości, czyliż każda chwila zwłoki nie jest straconą chwilą szczęścia?
— Błagam cię, — zawołała matka, — nie obudzaj we mnie zbyt żywych nadziei, przebudzenie się po tak słodkiem marzeniu byłoby okropne. Już wolę czytać, co nam piszą. — I ze straszliwem biciem serca rozłamała pieczątkę.
I pani de Fermont przeczytała drżącym głosem, co następuje:
„Pani, Hrabia d’Orbigny, mąż mój, cierpiący od niejakiego czasu, nie mógł pani odpisać podczas mojej niebytności.
„Przyjechawszy dziś rano do Paryża, pospieszam uwiadomić panią, że o jej liście miałam z mężem moim rozmowę. Przypomina on sobie, że kiedyś miał jakieś stosunki z bratem pani; zna także imię nieboszczyka pani męża, ale nie pamięta, gdzie to imię słyszał. Mniemane oszustwo, o które pani lekkomyślnie oskarża pana Ferrand, notarjusza, posiadającego całe nasze zaufanie, jest w oczach hrabiego d’Orbigny okrutną potwarzą, nad której ważnością pani się nie zastanowiła. Równie jak ja, mąż mój zna i szanuje wzorową prawość i uczciwość człowieka, którego pani tak nierozważnie szkaluje. Nie potrzebuję zatem rozpisywać się o tem, że pan d’Orbigny, ubolewając nad smutnem położeniem, w jakiem pani według listu swego znajdujesz się, a którego istotną przyczynę śledzić nie jest jego rzeczą, widzi się w niemożności nieść pani pomoc.

Hrabina d’Orbigny“.