Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tom rzucił znaczące spojrzenie na Sarę i rzekł:
— Właśnie pod Białym Królikiem.
— Ale jakże wygląda pański znajomy?
— Wysoki, szczupły, szatyn, ciemne wąsy...
— Zaraz, zaraz... tylko co tu był... lecz jakiś węglarz przyszedł po niego i razem wyszli.
— To oni! — zawołał Tom.
— Czy sami byli? — spytała Sara.
— Węglarz wszedł na chwilkę, ten drugi jadł tutaj z Gualezą i Szurynerem — rzekła gospodyni, wskazując tego ostatniego.
Tom i Sara zwrócili uwagę do Szurynera. Sara spytała towarzysza po angielsku:
— Czy znasz tego człowieka?
— Nie. Karol zgubił ślad Rudolfa w tych ciemnych uliczkach, lecz, widząc, że Murf, przebrany za węglarza, kręci się koło tej szynkowni i zagląda w okno, przyszedł nas uwiadomić...
Bakałarz, patrząc na Toma i Sarę, rzekł stłumionym głosem do Puhaczki:
— Ten wysoki rzucił pięć franków gospodyni. Już niedługo północ, deszcz pada; ruszmy za nimi i zabierzmy pieniądze.
— Gdyby ten mały chciał krzyczeć, obleję mu twarz witrjolem — rzekła Puhaczka, a po chwili dodała: — Jak jeszcze raz spotkamy Marysię, wymyję jej twarz witrjolem, żeby się nie pyszniła urodą.
— Niech mnie djabli wezmą — zawołał Bakałarz — muszę się z tobą ożenić. Któraż kobieta ma takie koncepty...
Po chwili namysłu Sara rzekła do Toma:
— Wypytajmy tego człowieka o Rudolfa.
— Ha, spróbujmy — odpowiedział Tom, a obracając się do Szurynera, dodał: — Przyjacielu, mieliśmy się zejść w tym szynku z naszym przyjacielem, który tu