Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spędzić niedzielę, niż z kolegami. Czy wiesz, że ostatni mój sąsiad, pan Germain, wszystkie wieczory u mnie przesiadywał i gdy się nie skarżył, przeczytał mi całego Waltera-Scota. Jakże mnie te romanse bawiły!
— Nie dziwię się, ale, mówiąc o Germainie, gdzie on się teraz obraca?
— Myślę, że jest w Paryżu.
— Wcale go nie widujesz?
— Nie był u mnie, odkąd się wyprowadził.
— Ale gdzie mieszka? co robi?
— Dlaczego się pytasz o to?
— Bom zazdrosny — odpowiedział Rudolf ze śmiechem.
— Wierz mi pan, niema czego.
— Żart na stronę, sąsiadko, ale koniecznie muszę się widzieć z panem Genmain; ty wiesz, gdzie mieszka, a przysięgam, że nie, zdradzę tajemnicy, idzie o jego własne dobro.
— Żart na stronę, mój sąsiedzie, możesz dobrze życzyć panu Germain, ale ja obiecałam, że nie powiem nikomu, gdzie mieszka! Nie gniewaj się za to, gdybyś mi powierzył jaką tajemnicę, pewniebyś pochwalił me milczenie.
— Ale...
— Słuchaj, sąsiedzie, raz na zawsze nie mówmy o tem. Dałam słowo i dotrzymam, a cokolwiek mi powiesz, zawsze to samo powtórzę.
— Nie mówimy więcej o tem. Tak dobrze umiesz dochować tajemnicy, iż nie dziwię się, że nie wydajesz się z własnemi.
— Ja mam tajemnice? Chciałabym mieć, bo to musi być bardzo zabawne.
— Jakto, nie masz maleńkiej tajemnicy miłosnej?
— Tajemnicy miłosnej?
— Tak, alboż nigdy nie kochałaś? — zapytał Rudolf, wpatrując się w jej oczy, żeby odgadnąć prawdę.
— Jakto nie kochałam? a pana Giraudeau? a Cabriona? a Germaina? a pana?