Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Powiedziałem ci, żebyś oddal pieniądze tej panny — odpowiedział surowym i rozkazującym głosem.
Malicorne rzucił weksel i wyrok pod nogi Morelowi.
— Podnieś! Bądź grzeczny, kiedy ci płacą — rzekł Rudolf i zatrzymując go jedną ręką, drugą wskazał mu papiery.
Malicorne, widząc, że nie podoła takiemu przeciwnikowi, podniósł z pokorą papiery i oddał Morelowi. Potem razem ze swoim towarzyszem szybko zbiegł po schodach.
Pani Pipelet zamierzyła zemścić się za siebie i za Rudolfa. A ponieważ niosła właśnie rosół dla nieszczęsnej rodziny Morelów, zawołała z uniesieniem, patrząc na garnek:
— Długi Morela już są zapłacone, obejdzie się bez mego rosołu! hola! strzeżcie się tam na dole!
I nachyliwszy się przez poręcz wylata rosół na uciekających woźnych.
— Do stu piorunów! — zawołał Malicorne — ostrożnie babo!
— Alfredzie! — krzyczała pani Pipelet tak głośno jakgdyby miała głuchego obudzić, — miotłą ich! miotłą!
Kiedy pani Pipelet tak się mściła na woźnych, Morel padł na kolana przed Rudolfem.
— Pan nam życie ocaliłeś! Komu winniśmy tę niespodziewaną pomoc?
— Bogu! który zawsze lituje się na uczciwymi ludźmi.