Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXXVI.
SIELANKA. — NIEPOKÓJ.

Piąta wybiła na zgarze kościoła wsi Bouqueval.
Folwark, gdzie przebywała Gualeza, schowany latem jak gniazdo między drzewami, teraz, w porze zimowej, ukazywał się cały, pozbawiony swojej zielonej zasłony. Zamarznięta rzeczka rozwijała się, jak srebrna wstęga. Bydło wracało z pola, ogromny wóz z mąką wjeżdżał we wrota folwarku. Ludzie i zwierzęta śpieszyli na spoczynek przed chłodem nocy. Folwark ten słusznie uważano w okolicy za wzorowy, tak pod względem porządku, jakoteż wybornej uprawy roli i doboru mieszkańców.
Marja zwykle wieczorem odwiedzała kurnik. Kury, indyki, gołębie, witały ją zawsze z krzykliwą radością.
Marja była równie nadobna jak dawniej, ale schudła i zbladła. Ubiór jej nie różnił się od pospolitego odzienia wieśniaczek z okolicy Paryża; na głowie miała zawiązaną czerwoną, jedwabną chustkę, której końce spadały na ramiona; pod chustką widać mały okrągły czepek. Biała batystowa chustka osłaniała jej piersi, niebieski kaftanik z grubego sukna obejmował jej ładną kibić i odbijał od jasnej w ciemne pasy spódnicy; białe pończochy i czarne drewniane trzewiki uzupełniały ten wiejski ubiór. Jedną ręką trzymając końce fartucha, drugą rzucała ziarno swoim skrzydlatym poddanym. Piękny biały gołąb, odważniejszy od towarzyszy, podleciał do niej