Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/828

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znała niepokój, powiedziałbym prawie obawę, jakąś we mnie obudziła, kochana margrabino...
— Dobrze, dobrze, przebaczam Waszej Książęcej Mości przeszłość, i przyrzekam nawet najlepsze chęci z mej strony, ażeby się dać ująć, a ponieważ jestem bardzo otwartą, dodam jeszcze, że pragnęłabym, aby się to Księciu powiodło.
— Doprawdy? — zawołał książę uniesiony radością.
— Tak, Wasza Cesarska Wysokość jesteś na pół monarchą, zczasem może nim będzie zupełnie, a może się znaleźć wiele dobrych i pięknych rzeczy, którychbyś mógł dokonać mocą tej gorącej namiętności. Wszakże, Mości Książę, jeżeli Bóg natchnął tą namiętnością wszystkie swoje stworzenia, wiedział on, co czynił, jest to bowiem siła ogromna, gdyż w nadziei zaspokojenia onej, ci, którzy ją czują, zdolni są do wszystkiego, a nawet do najszlachetniejszych czynów, nieprawdaż, Mości Książę?
— Więc — dodał książę w coraz większem zachwyceniu — mogę się spodziewać?...
— Spodziewaj się Wasza Książęca Mość, ile tylko zechcesz, i to jest wszystko, zaprawdę, nie obowiązuję się do niczego. Pałaj, Mości Książę; pałaj, uczyń, ażeby mój lód stopniał przy twoich płomieniach.
— Lecz przypuść pani, że uczynię wszystko czego żądasz ode mnie, cóż pani wtedy czuć dla mnie będzie?
— Być może, że ten pierwszy dowód uległości moim życzeniom uczyni na mnie żywe wrażenie, ale nie mogę tego twierdzić z pewnością, gdyż moja sztuka zgadywania tak daleko nie sięga.
— Ah! pani jest bez litości — zawołał arcyksiążę z bolesnem oburzeniem — tylko żądać potrafisz.
— Czyliżby lepiej było dawać Waszej Książęcej Mości fałszywe obietnice? nie byłoby to godnem ani Waszej Cesarskiej Wysokości, ani mnie samej; zresztą, pomówmy ze sobą jak ludzie z sercem; czegóż to ja pragnę? pragnę żeby się Wasza Książęca Mość okazał litosnym