Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/604

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zaprawdę, zbywa mu tylko na znakomitem imieniu i majątku — mówił baron wzdychając mimowolnie — ale to przyzwoity i godny młodzieniec.
— To jeszcze jest niczem w porównaniu z tem, o czem się pan teraz dowie.
— Jakto, nowa tajemnica, kochany margrabio?
— Trochę cierpliwości; za godzinę wszystko pan będzie wiedział. Ale do licha! pan przecież swojej żonie i siostrze nie mówiłeś nic o naszych planach.
— Jakże mnie pan możesz o to pytać, kochany margrabio? przecież powinienem odpłacić się baronowej i Helenie. Mnie tak podejść! Każda z nich chciała na swą korzyść bez mojej wiedzy skojarzyć małżeństwo, a ja musiałem grać rolę człowieka śmiesznego. Ah! będzie to dla mnie przynajmniej niejaką pociechą, że je będę mógł upokorzyć!
— Przedewszystkiem, żadnej słabości baronie. Żona twoja przechwala się, że co chce, może z ciebie zrobić, twierdząc, że pan... proszę mi przebaczyć ten wyraz, że pan, pozwalasz się za nos wodzić...
— Ah, pięknie, pięknie, zobaczymy, tak! ona mnie za nos wodzi!
— Przypuśćmy, że to wszystko było tylko w przeszłości.
— Ja na to nie pozwolę, margrabio.
— Ale, ponieważ pan teraz, kochany baronie, jesteś mężem stanu, przeto taka słabość byłaby nie do darowania, bo odtąd nie należy pan do siebie: ale, ale, czy widział się pan z naszymi wyborcami?
— Wczoraj wieczorem odbyliśmy nowe posiedzenie; przez dwie godziny mówiłem o przymierzu z Anglją — i baron wyprostował się, przybierając postać mówcy — poczem poruszyłem kwestję wprowadzenia bydła rogatego, a następnie wystawiłem tolerancję religijną, jako zasadę istniejącą w Belgji i śmiało mogę powiedzieć, że pełnomocnicy wyborców pańskich byli zachwyceni.