Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/566

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Panie margrabio, moje córki tak są wychowane, że, prawdę mówiąc, wtedy dopiero zwrócą oczy na swych mężów, których im wybiorę, kiedy wrócą od ołtarza.
— Przygotowałabyś pani temu biednemu dziecku, z krórembym się ożenił, prawdziwą śliczną niespodziankę.
— Powtarzam panu, panie margrabio; moje córki nie mają takich niewczesnych urojeń, aby mierzyć miały mężów swoich wzrokiem zmysłowym; objawię mojej starszej córce mą wolę, to będzie dostateczne.
— Chociażbym tej niegodnej matce okazał odrazę jaką mnie przejęła — pomyślał garbaty — cóżbym na tem zyskał? Jest to niegodziwa i nieuleczalna warjatka; wolę korzystać z jej szaleństwa. I widząc, że pani de Senneterre z lękliwym niepokojem na jego czeka odpowiedź, rzekł dobitnie.
— Pani mówiła niedawno, a były to bardzo mądre słowa, że ze szlachectwa i religji nie powinniśmy żartować; nieprawdaż?
— Tak, panie margrabio.
— Przyzna więc pani, że i z małżeństwa żartować się nie godzi...
— Nie, zapewne, że nie, panie margrabio.
— Dobrze więc! między nami mówiąc, życzenie pani widzieć swą córkę Bertę, księżną de Haut-Martel, ma właśnie niegodny cel lekceważenia religji, szlachectwa i małżeństwa, tych trzech świętych rzeczy, jak je pani sama nazywa.
— Jakto, mój panie?
— Panna de Senneterre ubliżyłaby religji, albo, co więcej i gorzej, ubliżyłaby naturze i Stwórcy, gdyby staremu garbusowi, jakim ja jestem, wykonać miała przysięgę miłości i wierności; a ja z mej strony natrząsałbym się tym sposobem ze szlachectwa w ogólności, a z rodów de Senneterre i Haut-Martel w szczególności, narażając się na niebezpieczeństwo rozmnożenia go w osobach brzydkich, małych i garbatych, do mnie podobnych. Dowodziłoby to bezwątpienia posłuszeństwa i wierności mojej żony, ale