Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/498

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I kiedy de Mormand, blady z wściekłości i gniewu, uczynił poruszenie zdziwienia, margrabia zwrócił się do panów de Morainville i Hauterive:
— Panowie, wszakże prawda, że pan de Mormand powiedział to do was?
— Pan de Mormand powiedział to rzeczywiście — odpowiedzieli — nie możemy zaprzeczyć prawdzie.
— Wtedy to, uniesiony oburzeniem, słysząc pana, chociaż nie byłem widzianym, mówił dalej garbaty, wtedy nie byłem w stanie wstrzymać się i zawołałem: nikczemnik!
— Ah! więc to pan był! zawołał de Mormand z wściekłością, widząc że zadano śmiertelny cios jego chciwym nadziejom.
— Tak, ja to byłem, i dlatego też powiedziałem pannie de Beaumesnil, że nie może i nie powinna z panem tańczyć, z panem, który publicznie znieważyłeś jej matkę. Pytam więc teraz wszystkich panów, czy słusznie, czy niesłusznie postąpiłem?
Okropne, upokarzające dla pana de Mormand milczenie nastąpiło po tych ostatnich słowach margrabiego. Sam tylko de Ravil zabrał głos, odzywając się z pewnem szyderstwem:
— Więc pan margrabia de Maillefort odgrywał rolę jakiegoś paladyna, jakiegoś grzecznego rycerza, i zranił człowieka z honorem, chcąc mu zostawić jakiś przypominek, a to wszystko dlatego tylko, ażeby kiedyś nie dozwolić mu tańczyć kontredansa z panną de Beaumesnil?
— Wszystko to dla tego, ażeby nie dozwolić panu de Mormand zaślubić pannę de Beaumesnil, mości panie, gdyż przyjaciel pański jest równie chciwy, jak panna de Beaumesnil bogatą, a to niemałą jest rzeczą; już w samej rozmowie, którą podczas balu u pani de Senneterre na własne uszy słyszałem, objawiły się zamiary pana de Mormand; oczerniając bowiem panią de Beaumesnil i obarczając skutkami tego oczernienia jej córkę, a na-