Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

—— Ah! tem lepiej! — powiedział margrabia — ten nikczemnik największą ze wszystkich budził we mnie obawę; lękałem się, ażeby pani, ujęta jego zabiegami i ułożeniem, podejść mu się nie dala; ale na szczęście, tego rodzaju ludzie budzą niekiedy w dobrych i niewinnych istotach jakiś instynktowny wstręt.
— Uspokój się pan, — odpowiedziała Ernestyna triumfująco — jestem w stanie i powinnam wyprowadzić pana z błędu.
— Mnie wyprowadzić z błędu?
— Względem pana de Macreuse.
— Pani? jakimże sposobem?
— Ponieważ uprzedzenie pana, przeciw niemu jest bezzasadne. Pan de Macreuse bowiem jest człowiekiem uczciwym, szczerym, otwartym, a nawet może w otwartości swojej zbliżający się aż do surowości.
— Moje dziecię, przestraszasz mnie — rzekł pan de Maillefort tak niespokojnie, że panna de Beaumesnil zmieszała się — zaklinam panią, nie ukrywaj niczego przede mną — mówił dalej garbaty. — Pani nie wyobraża sobie szatańskiej chytrości i podłej przebiegłości tych pozornych świętoszków. Widziałem na własne oczy, jak on podchodzi ludzi najdoświadczeńszych, osądź więc pani sama jak łatwo mu przyszło oszukać panią, biedną, niewinną istotę!
Przestraszona niepokojem pana de Maillefort, a pełna doń ufności, panna de Beaumesnil opowiedziała mu w krótkich słowach, początek i wszystkie obroty swej rozmowy z pobożnym młodzieńcem.
— On cię odgadł, moje dziecię — rzekł garbaty po chwili namysłu — a widząc się wywiedzionym w pole, postanowił sobie z piekielną zręcznością spróbować wybiegu, który był zupełnie przeciwny próbie, na jaką pani chciała go wystawić; powtarzam pani, że ja lękam się takich ludzi.
— Ah! mój Boże! — zawołała dziewica w najwyż-