Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

leścią, że panna de Beaumesnil rzuciła jej się na szyję, zalewając się rzewnemi łzami.
— Lecz będę miała odwagę, Ernestyno — rzekła Herminja, przyciskając ją do swego serca — przyrzekam ci to, poprzestanę na tych kilku chwilach, które będziesz mogła mi poświęcić; będę czekać, pocieszając się twojem wspomnieniem — dodała biedna dziewica, starając się lekko uśmiechnąć — tak jest, myśleć o tobie i wyglądać twego przybycia niemałą będzie dla mnie pociechą.
— Bądź zdrowa, Herminjo, bądź zdrowa! — odpowiedziała panna de Beaumesnil stłumionym głosem — żegnam cię, do prędkiego zobaczenia, jak tylko będę mogła, przysięgam ci, pojutrze, jeżeli to będzie w mojej mocy. Lecz rozważywszy wszystko, spodziewam się, że nie będę miała żadnej przeszkody — dodała sierota stanowczym głosem — zresztą, niech będzie co chce, pojutrze o tej samej godzinie czekaj mnie, przyjdę z pewnością.
— Dziękuję ci, dziękuję — mówiła Herminja, serdecznie ściskając Ernestynę. Twoje szlachetne serce wynagradza mi hojnie to współczucie, jakieś we mnie obudziła.
— Pojutrze zatem, Herminjo.
— Jeszcze raz dziękuję ci, Ernestyno.
— Żegnam cię — zawołało szlachetne dziewczę.
I, nadzwyczajnie wzruszona, pobiegła ku miejscu, gdzie ochmistrzyni na nią oczekiwała w dorożce.
W chwili, kiedy panna de Beaumesnil wychodziła z mieszkania Herminji, spotkała jakiegoś mężczyznę, który zwolna przechadzał się po ulicy i kiedy niekiedy zaglądał do domu, w którym mieszkała księżna.
Mężczyzną tym był de Ravil, który, jakeśmy wyżej wspomnieli, uwijał się już od pewnego czasu koło mieszkania Herminji.
De Ravil poznał odrazu najbogatszą dziedziczkę Francji, która w pomieszaniu swojem tem mniej zważała na niego, że go tylko raz jeden widziała w Luksemburgu, kiedy ją pan de La Rochaigue zaprowadził do izby parów.