W chwili gdy goście wchodzili do jadalni, kamerdyner zameldował:
— Pani margrabina Miranda.
— Rozwiązłość — szepnął doktór do Abbé Ledoux. — Obawiałem się, że już nie przybędzie.
A podając ramię Magdalenie, która teraz jeszcze więcej piękna, i zachwycająca była, niż niegdyś, mówił, prowadząc do jadalni:
— Już zaczynałem wątpić o szczęściu, jakie mi pani przyrzekła. Czy wie pani, że w moim wieku ta radość widzenia pani u siebie równa się pierwszej schadzce dwojga młodych osób. Och, gdybym był o pięćdziesiąt lat młodszy.
— Wtenczas wybrałabym pana za swego kawalera — mówiła Magdalena z wesołym śmiechem.
Nie będziemy opisywać wszystkich cudów z jadalni doktora, tylko podamy czytelnikom menu tej biesiady, które każdy gość otrzymał obok swego nakrycia.
Każdy z biesiadników wskutek tego dowiedział się ile apetytu dla tej lub owej ulubionej potrawy ma zachować. Dodajmy do tego, że jadalnia i stół były nadzwyczajnie wielkie, każdy z gości przeto siedział w wygodnym fotelu, trzymając nogi na miękkim kobiercu i miał dosyć miejsca do wszelkich czynności noża i widelca.
Oto karta, którą kanonik, trzymając z powodu długiego wyczekiwania w drżącej ręce, z całą sumiennością czytał:
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1905
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
ZAKOŃCZENIE.