w jej duszy obawa, jaką obudziła w niej pani Robertowa. Wskutek tego pani Cloarek dodała:
— Iwonie! nie odchodź ode mnie dzisiaj wieczorem.
— Ależ Jenny, wszakżeś sama nalegała, ażebym...
— Ażebyś przyjął to zaproszenie, prawda... nawet dzisiaj rano jeszcze... cieszyłam się, że się rozerwiesz trochę... ty... co żyjesz jak odosobniony.
— W takim razie... moja Jenny... skądże ta zmiana?
— Cóż ja ci mam powiedzieć? — odpowiedziała młoda kobieta zmieszana. — Jest to myśl niebardzo rozsądna... może nawet dziwaczna. Ale to tylko wiem, że mnie uszczęśliwisz, bardzo uszczęśliwisz... jeśli zechcesz uczynić dla mnie tę ofiarę, której od ciebie żądam, jakkolwiek moja prośba wydawać się może śmieszną... szaloną.
— Moje ty biedne drogie kochanie — rzekł Iwon, spoglądając na zegar — godzina dziewiąta... dziesięć minut tam, dzesięć napowrót, kwadrans czasu ażeby zabawić na miejscu, wogóle cała historja zajmie nam trzy kwadranse, przyrzekam ci powrócić jeszcze przed dziesiątą.
— Co mówisz, Iwonie? Więc koniecznie chcesz iść na tę zabawę?
— Ażeby się pokazać przynajmniej, choćby tylko na kilka minut.
— Mój przyjacielu, nie opuszczaj mnie... proszę cię..
— Słuchaj moja Jenny, to dzieciństwo; o cóż idzie? o jednę godzinę oddalenia?
— Dobrze! tak, to dzieciństwo, urojenie, szaleństwo, wszystko co chcesz, ale jeszcze raz zaklinam cię, nie opuszczaj mnie dzisiaj ani na jednę chwilę.
— Wiesz, Jenny, boli mnie, gdy widzę cię tak nierozsądną, ale muszę ci odmówić.
— Iwonie...
— Jenny — rzekł do żony sędzia tonem tkliwego wyrzutu — podobne naleganie z twej strony dziwi mnie i zasmuca... wiesz, że nie mam zwyczaju dać się prosić; zawsze starałem się uprzedzać twoje żądania: oszczędź mi
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1611
Wygląd
Ta strona została skorygowana.