Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1564

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

owych dwóch długich, rozkosznych dni, w których posiadaliśmy go wyłącznie.
— Doprawdy — rzekła Marja z uśmiechem — czy pan nie znajduje, że jestem zanadto... matką?
— Odpowiedź moja będzie bardzo prosta. Ponieważ jest rzeczą pożyteczną zawczasu myśleć o przyszłości, przeto jeszcze dzisiaj napiszę do Paryża, ażeby pierwszy stosowny lokal naprzeciw szkoły politechnicznej dla nas został najęty.
— Jak pan jest dobry!
— Doprawdy, dobroć to bez żadnej zasługi podzielać z panią szczęście mieszkania w bliskości naszego kochanego Fryderyka.
Marja milczała przez chwilę, nareszcie błogie łzy szczęścia zabłysły w jej oczach i, zwróciwszy się do David‘a. rzekła do niego z nieopisaną tkliwością:
— Jak upajające jest szczęście...
Jej łzami zwilżone oczy szukały i spotkały się z oczyma David’a, i długo spoczywały na sobie ich spojrzenia w niemem, czarującem zachwyceniu.
Nareszcie drzwi się otworzyły i weszła do pokoju Małgorzata.
— Panie David, czy pan raczy przyjść?
— A mój syn — zapytała Marja — gdzież on jest?..
— Pan Fryderyk jest zatrudniony... bardzo zatrudniony, pani — odpowiedziała służąca, spoglądając na David‘a, który poszedł ku drzwiom.
— Jeżeli pani pozwoli — odezwała się znowu Małgorzata — to ja tu zostanę, na wypadek jeżeliby pani czego potrzebowała.
— Oj! Małgorzato... Małgorzato — rzekła młoda niewiasta, uśmiechając się i kiwając głową — tu się coś nowego knuje.
— Jakto, pani?
— O! ja mam dobre oko! to bieganie dzisiejszego poranku po całym domu, które słyszałam w sieni, to od-