Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przeciwnie, powiédz że to był jeden z moich dni fatalnych.
— Ah! chrzestna matko! — zawołała ze smutkiem dziewica.
— Niestety! jak tylko mój mąż pijak umarł, i kiedym zapłaciła jego długi, miałam już tylko o siebie kłopot; lecz przyjąwszy ciebie, moje dziewczę, byłam jakby wdową z jedném dzieckiem na karku; a ty myślisz że to jest przyjemnie, dla kobiéty, która zaledwie dla siebie saméj wystarczyć może? Lecz byłaś tak ładna z twoją małą kędzierzawą główką i twemi niebieskiemi oczkami, wyglądałaś tak smutno klęcząc przed trumną twojéj matki, że nie miałam odwagi oddać cię do domu sierot. Z tego powodu, jakąż ja to okropną noc przepędziłam, bijąc się z myślami co z tobą zrobić, w co się obrócisz, jeżeli mi roboty zabraknie! Słuchaj, Maryjo, gdybym nawet matką twoją była, nie miałabym większych udręczeń; i ty nazywasz to dniem szczęśliwym dla mnie! Nie, nie! Gdybym w dostatkach była, to rozumiem! Byłabym powiedziała: Los tego dziecka jest zabezpieczony; i taka rzecz może kogoś zadowolnić, ale zmienić tylko twoją nędzę na inną nędzę, to nie ma się z czego cieszyć.