Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego zrozumiéć, pomimo żeś i ty już doznała niedoli w twoich ośmnastu lutach życia! ale przynajmniéj, ty, jesteś ładną, i kiedy włożysz swój biały, świeży czepek, z kawałkiem rożowéj wstążki na twoje jasne włosy, i kiedy ujrzysz w lusterku twoją ładną twarzyczkę, wtedy masz już swoje chwile zadowolenia.
— Chrzestna matko, wierzaj mi...
— Powiadam ci, że tak jest; zawsze to zadowalnia, bądź tylko szczerą dziewczyno; przyznaj, że bardzo jesteś rada i pysznisz się trochę, kiedy ktoś na ciebie spojrzy, albo się ogląda za tobą mimo twojéj lichéj sukni po dwa soldy łokieć i mimo twoich grubych sznurowanych trzewików?
— O! co do tego, moja matko, jak tylko widzę, że ktoś na mnie patrzy, wstydzi mnie to bardzo. Oto, kiedym chodziła do magazynu, jeden jegomość zawsze mi się przypatrywał, kiedy przychodził mówić z panią Jourdan; mnie to niecierpliwiło straszliwie.
— Tak, ale w duszy to raduje, i jak się zestarzejesz, przypominać sobie będziesz dawne czasy; przynajmniéj coś będziesz miała, co ci z młodości twojéj przyświecać będzie; gdy tym czasem ja, wszędzie tylko widzę ciemność,