Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja, mój Boże!
— Idź precz! wynoś się ztąd! daj mi umrzéć z głodu, jeżeli chcesz, ale niechaj cię przynajmniéj nie widzę!
I ta nieszczęsna kobiéta, dotkliwością cierpień i zawziętością nieszczęścia przywiedziona do największego rozdrażnienia, dodała z wybuchem szyderskiego śmiechu:
— Bardzo ci o to idzie, ażebym ja wypiła mléko! Musi tam w niém coś być, bo jestem ciężarem dla ciebie.
Na to oskarżenie, które więcéj szaloném niżeli okrutném było, Maryja pozostała przez chwilę jakby martwą, ponieważ nie zrozumiała w piérwszéj chwili znaczenia tych słów okropnych; lecz kiedy je pojęła, cofnęła się o parę kroków załamując ręce z przerażenia, poczém nie mogąc już dłużéj powściągnąć gwałtownego łkania, i ulegając silnemu wzruszeniu, rzuciła się na szyję choréj, a obejmując ją rękami, i okrywając łzami i pocałunkami, te tylko słowa mogła wymówić głosem rozdzierającym:
— O! moja chrzestna matko!... matko moja!!
To bolesne zaprzeczenie obwinieniu jakie tylko w obłąkanéj mogło powstać głowie, na