Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bo téż to śmieszność niesłychana, — dodała księżna skwapliwie. — Jaką to zabawną nowinkę przywieziemy dzisiaj do poselstwa! Ten bal rzemieślniczy wywoła nie mało podziwu i śmiechu! Ale Fedoro, ty nic nie odpowiadasz.... Co tobie jest?
— Nie wimé, — odpowiedziała młoda wdowa; — tylko jakichciś dziwnych doznaję uczuć.
— Potrzeba pani świeżego powietrza zapewne, kochana hrabino, — dodał książę Riancourt z troskliwością; — i nie dziwi mnie to wcale; tak liczne zebranie tego motłochu mogłoby być prawdziwie zabijającém, a chociaż mieszkanie to test bardzo obszerne....
— Fedoro, — zawołała księżna w coraz większéj niespokojności, — czy się nie czujesz słabą?
— O nie, bynajmniéj, wzruszenie jakiego doznaję jest bardzo słodkie i przyjemne; dla tego téż, nie wiém doprawdy, kochany książę, jak panu wyrazić.
— Zmiłuj się pani, wytłómacz się, — zawołał pan do Riancourt; — może zbyt mocny zapach tych kwiatów sprawił pani odurzenie, które czasami ma w sobie pewien rodzaj przyjemności?