Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w tych komórkach? Ale co większa, zgorszenie okropne! roszczą one nawet prawa do tego wonnego miodu, który sobie przygotowały na zimę z takim trudem i rozumem.
— Więc cóż? jakiż ztąd wyprowadzisz wniosek?
W noszę ztąd, że należy przez wdzięczność przynajmniéj, sprawić biédnym i pracowitym pszczółkom ludzkim niewinną przyjemność zamieszkania chociaż dzień jeden w tym złoconym ulu, który wybudowały dla nas, próżniackich trutniów, dla nas co pożywamy miód przez innych zebrany.
Pani Zomałów opuściła była na chwilę rękę Florestana. Teraz wzięła ją na nowo i postąpiwszy kilka kroków dla oddalenia się nieco od swéj ciotki i księcia Riancourt, rzekła wzruszona do pana Saint-Herem:
— Myśl pańska jest piękna, a co więcéj rozrzewnia mnie ona swą delikatnością. Nie dziwię się teraz bynajmniéj temu wyrazowi zadowolenia jaki uważałam w twarzach gości pana. Tak, im więcéj się nad tém zastanawiam, tém myśl ta wydaje mi się sprawiedliwszą i szlachetniejszą. Bo, zgadzam się na twierdzenie pańskie, że to jest wspólne dzieło tych