Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w bolesnéj niecierpliwości swojéj, — więc mu zapłać, i daj mi pokój.
— Ah, panie Ludwiku, cztérdzieści dziewięć franków to przecież nie mała kwota! I ja nie mam tyle pieniędzy!
— Ah! mój Boże! cóż tu zrobić? rzekł młodzieniec przywiedziony tém żądaniem do potrzeb życia materyjalnego. — Ja także nie mam tyle pieniędzy.
I prawdę powiedział, bo nigdy nie miał do swego rozporządzenia nawet czwartéj części téj kwoty jaką winien był dorożkarzowi.
— Ależ, w takim razie, mój panie, — odpowiedział odźwierny, — jakże pan możesz najmować powozy na godziny, w czasie nocy, i obiecywać im jeszcze po dwadzieścia franków na piwo? Pan chyba głowę straciłeś! Cóż pan zrobisz? Zobacz pan przynajmniéj czy w szufladzie nieboszczyka ojca nie ma kilku złotych pieniędzy?
Na te słowa, Ludwik przypomniał sobie to, o czém w boleści swojéj aż dotąd przepomniał. Mówiono mu, że ojciec jego był bogaty. Domyślając się zatém, że może w mieszkaniu miał ukryte pieniądze, lecz nie chcąc żadnych