że mimo położonego w starcu zaufania, nie odkryła mu całéj swój myśli:
„Jestem bardzo smutna; dotąd nie mam od pana żadnéj wiadomości. A jednak przyrzekłeś pan pisać do mnie w ciągu swéj podróży.”
W ciągu podróży, — powtórzył starzec, którego rysy objawiały większe zamyślenie i który rzekł do siebie z niejaką obawą;
— Oto dziwne zbliżenie. Nazywa się Ludwik i jest w podróży.
Maryja dyktowała daléj:
„Spodziewam się, panie Ludwiku, że jesteś zdrów, i że nie z powodu jakiéj słabości dotąd do mnie nie pisałeś, bo zamiast jednego, byłoby to dla mnie podwójne zmartwienie.
„Mamy dzisiaj szóstego maja, panie Ludwiku, szóstego maja. Dla tego éż nie chciałam dnia tego pominąć, nie przypomniawszy panu o sobie. Być może, że i panu taż sama myśl przyszła, i że pojutrze odbiorę list od pana, podobnie jak odbierzesz ten list odemnie. W takim razie nie będzie to ani skutkiem zapomnienia, ani skutkiem choroby żeś pan do mnie nie pisał. Jakżebym wtedy była szczęśliwa! To téż pojutrzejszego dnia oczekiwać
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/16
Wygląd
Ta strona została przepisana.