Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łem, którą kocham jeszcze mimowolnie, jest biédna i od dawnego czasu znosi okropną nędzę.
— Czy to być może! — Co więcéj, musi się zajmować swoją krewną równie biédną i kaleką. Świetne ofiary tego człowieka zaślepiły nieszczęśliwą istotę, i, jak tyle innych uległa skutkiem swéj nędzy.. Teraz, sam powiedz do czego może mi posłużyć odkrycie niespodziewanego majątku? Mojém jedyném pragnieniem byłoby podzielić się nim z Maryją.
— Słuchaj, Ludwiku, ja znam ciebie: zdaje mi się, że serce twoje oddałeś godnéj ciebie osobie.
— Już od roku Maryja dawała mi dowody najszczerszego przywiązania; lecz wczoraj odebrałem niespodziewanie list, w którym wszystko zerwała...
— Uczciwa dziewczyna, która ciebie biednego rok czasu kochała, nie ulegnie w jednym dniu takiemu oszustowi jakim jest Porquin. Powtarzam ci jeszcze raz on niezawodnie kłamie.
Poczém, z wielkiém zadziwieniem Ludwika, Saint-Herem zawołał głośno na spekulanta: