Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To rzecz szczególna, — pomyślał młodzieniec.
— Nawet, — dodał odźwierny, — ażeby mnie zachęcić do należytego wykonania jego zlecenia, dał mi czterdzieści soldów na piwo.
— I jakiż to jest człowiek? młody czy stary?
— O! bardzo ładny mężczyzna, — przystojny mężczyzna, doskonały! wąsy i faworyty czarne jak atrament, a ubrany jak książę jaki; a przy tém wszystkiém śliczny kabryjolet.
Ludwik wyszedł straciwszy zupełnie głowę w tysiącznych swoich domysłach. Szukając powodów tego nagłego zerwania ze strony Maryi, wkrótce uczuł dotkliwe udręczenia zazdrości, i ulegając pod wpływem tego wrażenia, najniedorzeczniejsze podejrzenia, najdziwniejsze domysły przybierały w jego oczach pozory nieomylnéj rzeczywistości; w końcu do tego doszedł, że nieznajomy, który u niego swój bilet zostawił, musiał być jego rywalem: ale jakież stosunki mogła mieć Maryja i jéj chrzestna matka, w ubóstwie swojém, z człowiekiem młodym, bogatym i przystojnym.
W liście swoim, Maryja błagała Ludwika, ażeby nie szukał środków widzenia się z nią: z uwagi, że spotkanie (o mogłoby przeszkodzić