Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To prawda.
— Otóż, mój synu, od ciebie zależy spełnienie tego pragnienia.
— Co mówisz!
— Wysłuchaj mnie. Rozmaite klęski jakie nastąpiły wkrótce po śmierci twéj matki, kiedy jeszcze byłeś małém dzieckiem, pozbawiły mnie reszty naszego mienia i zaledwie mi tyle zostało ile było potrzeba na twoje wychowanie. Po wydaniu i téj kwoty przymuszony byłem zostać pisarzem publicznym dla zarobienia na życie.
— Tak, mój drogi ojcze, — odpowiedział Ludwik z wzruszeniem, — i widząc z jaką odwagą, z jaką rezygnacyją znosiłeś swą niedolę, przywiązanie i cześć moja dla ciebie powiększały się codziennie.
— Ta niedola nasza, moje dziécię, może się eszcze powiększyć; ja się starzeję, wzrok mój słabnie i ze smutkiem przewiduję, że z czasem i tego już nie będę mógł zarobić co mi dzisiaj praca przynosi.
— Mój ojcze, rachuj na mnie!
— Na ciebie!... mogę na ciebie rachować, wiém o tém; ale twoja przyszłość, jest dla