Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/929

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obok praktycznego filozofa (jeżeli tak się wyrazić wolno), wyobraźnia moja rozwinęła się, umysł uprawił się, charakter nabrał siły; oprócz tego nauczyłem się rzemiosła, byłem cieślą, miałem więc zasób na wszelki przypadek.
Nieprędko wszakże tego wszystkiego dopiąłem: nieraz walczyć musiałem z gorzkiém a głębokiém zniechęceniem, jakie wzniecało we mnie to nędzne, ostre, i bez widoków życie, do którego byłem przykuły; nie raz na wspomnienie o towarzyszach dzieciństwa miotał mną rozpaczliwy smutek, bom nic zgoła o ich losie nie wiedział, bom zawsze ich tak czule kochał, jak w chwili naszego rozłączenia.
Nakoniec ileżto razy powściągać na sobie musiałem gwałtowne oburzenie przeciw niecnym nieprzyjaciołom Klaudyusza Gérard; nigdy bowiem jego podziwienia godna rezygnacya nie słabła, szlachetna i stoicka łagodność nigdy sobie fałszu nie zadawała; kiedy przeciwnie z czasem nieprzyjaźń jego prześladowców, zamiast uśmierzać się, w wściekłość się wyrodziła. Totéż, po długiéj walce, w któréj najwznioślejsza pokora, rzadkie zaparcie się i wyrzeczenie siebie samego, były jego jedyną bronią, Klaudyusz Gérard nareszcie uledz musiał: gdyż tylko przez ślepe poddawanie się najniegodziwszym wymaganiom, krzyczącéj niesprawiedliwości nieprzyjaciół swoich, umiał przez tak długi czas