Najpiękniejszy dzień jesienny przyświecał wiefkiemu widowisku naszemu w mieście Senlis.
Słońce wznosiło się wspaniale; około czwartéj po południu teatr nasz. rozbity pod gołém niebem, otoczony był tłumami widzów, pękających od śmiechu z figlów naszego pajaca i jego pana la Levrassa, którzy wysilali się zwabić i zabawić coraz liczniejszą publiczność; figlom tym towarzyszyły, jak zwykle, olbrzymie policzkowania i bicia nogą, które la Levrasse wydzielał z komiczną powagą, a pajaco przyjmował ze zwyczajnym odgrażaniem, z wykrzywieniami i wykrzyknikami.
Po téj paradzie nastąpiła scena wesoła, śpiewana przez pajaca i Baskinę.
Skoro Baskina, poprzedzona już swą sławą ukazała się na przed teatralnych deskach, zrazu wszystko się uciszyło, głuchy tylko szmer podziwienia przebiegł po tłumach.
— Ah jaka ładna!...
— Jak pięknie ubrana.
— Rzekłbyś że to mała kobiéta.
— Jak piękne ma włosy!
— A ta śmiała mina! co?
— A jak ładna figurka!
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/700
Wygląd
Ta strona została przepisana.
2.
Wesołe śpiewki.