Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

porywczości charakteru swojego, z niemą wściekłością i groźnym giestem rzucił się na syna.
— Strzeż się! — wrzasnął Scypio, stojąc nieporuszony i nieulękłym wzrokiem mierząc ojca, strzeż się! nie stoi tu ani Geront ani Danius, ale są dwaj warci siebie ludzie!
Szczęściem, kilkakroć zapukano do drzwi sypialni,... ręka hrabiego opadła; otarł pot spływający mu po czole, zamilkł na chwilę; wreszcie wzruszonym jeszcze głosem zapytał:
— Kto tam?
— To ja, Beaucadet, — odezwał się poważny głos wachmistrza.
— Eh! mój panie! — zawołał hrabia, — nie pojmuję dla czego mi nawet w własnym domu nie dasz spokojności?
— Idzie tu o życie lub śmierć, — odparł głos żandarma.
Na te słowa, hrabia szybko otworzył drzwi wachmistrzowi, a tymczasem Scypio zapalił nowe cygaro i niedbale rzucił się na fotel.
— O życie lub śmierć? żywo zapytał hrabia Beaucadeta wchodzącego z miną tajemniczą.
— Tak jest, panie hrabio... do tego przyjść może... jeżeli się strzedz nie będziemy;... ale ja... oko