Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O! bądź błogosławiony Panie! któryś w takich chwilach dozwolił mi zapominać na długie dni... długie łata nieszczęścia! Błogosławiony bądź Panie! któryś w niezrównanéj wspaniałomyślności Twojéj sprawił, że najprzewrotniejsze, najnędzniejsze istoty, zdolne są uczuć zachwyt duszy, którego słodycz i święta wzniosłość zbliża je ku Twemu bóstwu.
Oto było nas trzy ofiary losu. Ucierpieliśmy wiele, dopuściliśmy się wielu niecnych czynów, przyszłość nasza była smutna, smutniejsza może jeszcze niż przeszłość; a jednak wśród boskiego wylania dusz naszych zapomnieliśmy i o cierpieniach przeszłości i o ponuréj przyszłości. I czyliż tych błędów, tych prawie koniecznych następstw nędzy i opuszczenia, nie powinno było także zapomnieć i przebaczyć ojcowskie Twoje miłosierdzie i sprawiedliwość wielki Boże!... bo nie wszystko jeszcze zgniło, nie wszystko zmarło w duszach, które mimo upadku zdołały jeszcze tak religijnie uczuć niebiańskie upojenia przyjaźni.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .