Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gwałtowna scena byłaby może nastąpiła między gwiżdżące mi a poklaskającemi, gdyby neutralni głośno nie byli upomnieli się o kontynuacą widowiska.
To żądanie pogodziło dyssydentów i powoli cisza nastała. Człowiek o silnych dłoniach usiadł po jednéj stronie swojéj łoży, młoda kobiéta bezwstydnéj miny usiadła po drugiéj stronie i znowu rozpoczęto przedstawienie.
Ja zaś stanąłem jak wryty... serce moje biło gwałtownie... bo w człowieku o silnych dłoniach poznałem Bambocha.
Silny, słuszny, swobodny w ruchach, jak dawniéj czarne swoje włosy strzygł bardzo krótko, a pięć znamion mocno odbijających się na jego szerokiém czole, nadawały jego rysom wyłączny charakter; to leż od razu poznałem towarzysza dziecinnych lat moich: jego ciemne i gęste faworyty, i zawiesisty tego samego odcienia wąs, podwyższały jeszcze wyraz jego energicznéj twarzy, ale fizyonomia jego dawniéj dzika i szydercza, teraz wydała mi się raczej ucinkową, jowialną i zuchwałą. Ubiór Bamborha był zbytkowny ale bez gustu: gruby złoty łańcuch wił się po jego wiśniowéj, aksamitnéj kamizelce; u koszuli miał brylantowe guziki, a rękawy od bronzowego fraka, zapewne dla większéj wygody, wywinięte aż poniżéj pięści, dozwalały widziéć szerokie ręce niezbyt sta-