Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Florencyo...
— Wiesz, że ja nigdy nie kłamię; dla czegóż miałabym cię zwodzić? Nie jestże Michał wolnym i ja także? a potem czyliż ty nie pojmujesz Walentyno, ty, co jesteś wrodzoną delikatnością, że gdybym była kochanką Michała, byłoby dla ciebie i dla mnie coś tak ambarasującego, tak przykrego w dzisiejszem naszem spotkaniu, że pewno byłabym się starała uniknąć go raczéj.
— Ah! Florencyo! twoje dobre i prawe serce nigdy się nie zmieni, — rzekła Walentyna podniosłszy się z krzesła i ściskając serdecznie swą przyjaciółkę, — pomimo całéj radości że ciebie zobaczę... serce mi się ściskało, czułam w niem jakiś przymus; lecz teraz oddycham już swobodnie.. Oswobodzoną zostałam od okropnéj niespokojności.
— I to było twoją karą żeś o mnie wątpiła... niedobra przyjaciółko; lecz chciałaś ażebym była szczerą... Dodam więc w szczerości mojéj,... ze jeśli nie jesteśmy kochankami z Michałem, za to uwielbiamy się wzajemnie, o tyle zawsze, o ile dwóch leniuchów jak my, może sobie zadać pracę ażeby się uwielbiać.... I... nie ma jeszcze nawet godziny czasu, jak