Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiem Pani d’Infreville i pobiedz za owym mężczyzną w słomianym kapeluszu.
Lecz uszedłszy z dziesięć kroków... Pan de Luceval zatrzymał się; po chwili namysłu, powrócił do powozu i ukrył w nim napowrót pistolety; mówiąc do siebie:
— Zawsze jeszcze będzie dosyć czasu... A co do przysięgi mojéj... dotrzymam jéj... dopóki tylko rospacz i zemsta nie uniosą mnie za granice rozsądku i honoru.
Poczem Pan de Luceval, z oczyma wlepionemi w domek, wszedł znowu na ścieżkę, i, jak gdyby walczył z jakąś silną pokusą, obejrzał bacznie płot, którym ogród był otoczony.
Podczas tych ostatnich wypadków, Walentyna przybywszy do pierwszych drzwi, zapukała, ażeby jéj otworzono.
Po chwili czasu drzwi się otworzyły
Kobieta, mająca około lat pięćdziesięciu, ubrana bardzo czysto, podług zwyczaju prowansalskiego, pokazała się na progu.
Na jéj widok, Walentyna zawołała z zadziwieniem:
— Pani Reine... tutaj...
— Tak, Pani... — odpowiedziała kobieta, narzeczem południowem, nie zdając się by-