powiedzieć, zbliżył się skwapliwie do kominka, i swoim bukszpanowym nożem uderzył dwa razy w ścianę odgraniczającą dom w którym mieszkał od domu sąsiedniego.
Prawie natychmiast odebrał w odpowiedzi dwa inne uderzenia.
Michał uśmiechnął się na to z wyrazem takiego zadowolenia, jak gdyby usłyszał jakie najprzyjemniejsze słowa... Zapewne chciał znowu na to odpowiedzieć, ponieważ już podniósł w tym celu trzonek swego noża, gdy w tem lekkie, prawie tajemnicze uderzenie dało się słyszeć po dwóch nieco mocniejszych i pełniejszych.
Michał zarumienił się, oczy jego zaiskrzały; zdawałoby się że doznał jakiejś miłéj i nadspodziewanéj łaski i z wyrazem najtkliwszéj wdzięczności odpowiedział na nie kilku przyspieszonemi uderzeniami, równie prawie gwałtownemi jak bicie jego serca.
Ta namiętna strategika byłaby się pewnie długo jeszcze odbywała i z coraz większym zapałem, gdyby nie została nagle wstrzymany jednem krótkiem dżwięcznem uderzeniem, które się rozległo w przeciwnéj stronie muru, jakby nakazujące jakie napomnienie.
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/134
Wygląd
Ta strona została przepisana.