Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak; ale bez żadnego szwanku, to jest aby jego życie nie było narażone na żadne niebezpieczeństwo. Jesieni kontrabandzistą ale nie zabijam. Przyprowadźcie więc wieczorem waszego podróżnego, a zaręczam wam, że jutro przed wschodem słońca już będzie w Anglii.
— Czy Keller wam powiedział, ażebyście oddali do mego rozporządzenia czterech lub pięciu najśmielszych waszych majtków?
— A to na co?
— Do pomocy w porwaniu człowieka o którego nam chodzi, podczas jego przyjazdu głównym traktem, o trzy mile od waszéj chaty.
— Pan Keller nic mi o tem nie mówił, i niech mnie djabli wezmą, jeśli ja albo moi ludzie wmieszamy się do takiej zasadzki; zła to sprawa; przyprowadźcie tutaj waszego pasażera, a ja podejmuję się jego przewiezienia. Oto wszystko, jeśli się zechce opierać, mogę przypuścić że jest pijany, i że to dla jego dobra zamierzają go przeprawić; ale pomagać w porwaniu kogoś na trakcie bitym... Tego nie chcę.”
— Takie były ostatnie słowa tego nędznika: nalegania, prośby, grośby, wszystko było bezskuteczne ażeby zmienić jego postanowienie.