— Posłuchajże Pan cierpliwie... Pan Cloarek dla ważnych bardzo powodów, ukrywał aż dotąd przed swoją córką, że jest korsarzem i że odbywał rozmaite wycieczki...
— Czy to być może!. — zawołał armator przechodząc z gniewu w zadziwienie. Więc to on dla tego ukrywał przedemną swoje mieszkanie, które z taką trudnością zdołałem nareszcie wynaleźć?
— Nie inaczéj... i, ażeby się mógł od czasu do czasu z domu oddalać, udawał zwykle że się trudni handlem kommissowym wyrobów rueńskich i innych towarów.
— To być nie może!!
— Ztąd też pojmujesz Pan moje pomieszanie i obawę, kiedym Pana ujrzał niespodzianie w naszym domu.
— Więc to dla tego ażeby mnie prosić o zachowanie tajemnicy?...
— Chciałem z panem pomówić na osobności.
— Nie mogę wyjść z podziwienia... Jakież to szczęście, że się nie zdradziło tajemnicy kapitana! Onby mi tego nigdy nie przebaczył... Teraz, kiedy sobie przypomnę tę dwuznaczną rozmowę... domyślam się wszystkiego.
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/288
Wygląd
Ta strona została przepisana.