cięzko potrafiła odpowiedzieć na ostatni jeszcze zarzut, który zachowałem sobie na sam koniec jako najsilniejszy...
— Słucham więc tego zarzutu, mój ojcze... i tak samo z nim postąpię jak z innemi...
— Wiesz... że ty strasznie groźna jesteś, moja córko?
— Tak... tak... żartuj sobie... jednak oczekuję cię z całą odwagą...
— Powiedz mi... kiedy kto tak daleko posuwa swojo poświęcenie dla kogo... więc mi go już bardzo kochać... nie prawdaż?
— Koniecznie, mój ojcze...
— Równie przypuścić trzeba że ktoś także bardzo kocha?
— Ma się rozumieć.
— Że kocha duszą i ciałem... że obecność osoby która się tak szlachetnie poświęca dla niego, zachwyca go i czaruje... słowem, że widzieć ją, i słyszeć, to jedyne dla niego szczęście? gdyż widok pięknego oblicza ukochanéj małżonki jest równie miłym jak widok jej cnót i zalet.... Lecz w twojem małżeństwie przez sen... to mi się najdziwniejszem wydaje... że...
— Czemu nie kończysz, mój ojcze kochany?...
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/247
Wygląd
Ta strona została przepisana.